czwartek, 25 września 2008

Nowy dom






Mój nowy dom położony jest za wielkim murem, w „centrum” Lusaki. Jest to niewielki kompleks budynków, na który składają się: pomieszczenia mieszkalne, kaplica, sale szkolne, dom z kuchnią, jadalnią i salonem i domek, w którym mieszkam razem z Joanne, Filipinko-Zambijką, która prowadzi kursy komputerowe. Joanne jest super fajna, z gatunku osób do tańca i do różańca, co bardzo sobie chwalę i postrzegam jako dar z Nieba. Siostry mieszkają w osobnym domu. Siostra Maria – Polka, pracuje w hospicjum chorych na AIDS i na inne straszne choroby, Siostra Stella – Zambijka tak jak pozostałe siostry, zajmuje się kursami i prowadzi zajęcia z różnych dziedzin, Siostra Agnes jest dyrektorką Szkoły Garden Open Commynity School, do której chodzi 400 dzieci a Siostra Juliet studiuje sztukę. Skład jest naprawdę świetny i przede wszystkim wyjątkowo wesoły:) Wydaje się, że dzięki Bogu, w afrykańskich wspólnotach zakonnych panuje więcej luzu niż w naszych rodzimych.

Rano idziemy wszystkie na mszę świętą do naszych sąsiadek – Sióstr Franciszkanek. Msza jest o 6.30 co powoduje, że musze wstawać o……. 6 rano!!! Na razie bardzo się zachwycam własnym heroizmem i po cichu liczę na jakieś pośmiertne profity z tego tytułu:) Mieszkań w domu Ojca jest wiele, ale wiadomo, mieszkanie mieszkaniu nierówne – wiedzą to zwłaszcza Ci, którzy inwestują w nieruchomości;) Ja bym chciała jakieś cieplutkie, milutkie lokum w sąsiedztwie, powiedzmy, Mozarta. Nie wiem czy to ranne wstawanie zapewni mi upragnione przywileje, ale posługując się logiką Pascala, nic nie zaszkodzi spróbować;) A na serio, to możliwość uczestniczenia codziennie w Eucharystii jest wielką łaską i rzeczywiście daje poczucie bycia na misjach, we wspólnocie z innymi.

Brak komentarzy: