piątek, 17 października 2008

Biblioteka Babel

Książki w Zambii to towar absolutnie luksusowy. Przeciętnych rozmiarów książka wydrukowana na kiepskim papierze kosztuje powyżej 120 000 kwacha czyli ok. 40 dolarów. Miesięczna pensja nauczyciela to mniej więcej 350 000 kwacha, a więc cena książki stanowi 1/3 miesięcznych zarobków! Nie wiem kogo stać na kupowanie książek bo nawet nas - Muzungus - zupełnie nie.

Wybrałam się do księgarni z powodu odczuwania wielkiego deficytu znajomości zambijskiej literatury i historii. Niestety od ponad miesiąca nikt nie może mi podać chociażby jednego nazwiska zambijskiego pisarza: ani zambijskie siostry, ani młodzież, ani pracownicy księgarni! Zaczynam podejrzewać, że może po prostu żaden zambijski pisarz nie istnieje! Nie wiem jak to możliwe, bo przecież sąsiednie kraje mają nawet swoich noblistow w dziedzinie literatury ( RPA i Zimbabwe).

Niezrażona porażką pomyślałam sobie: pójdę do biblioteki publicznej zasięgnąć informacji: kto, jak kto ale bibliotekarze muszą znać odpowiedź na pytanie o lokalnych pisarzy.

Biblioteka jest dla mnie metaforą wszechświata, axis mundi ludzkości, labiryntem poznania etc. – jak dla zresztą każdego, kto czytał Borgesa tudzież Umberto Eco;) Naród bez bibliotek i książek nie może się rozwijać – jasne. Z tymi wszystkimi konotacjami w głowie wyruszyłam na poszukiwanie axis Lusakae. To co ujrzałam wstrząsnęło moją europejską duszą – Lusaka Public Library jest kwintesencją chaosu a nie ogrodem o rozwidlających się ścieżkach jak się spodziewałam. Sam budynek woła o pomstę do nieba. Okropny, obdrapany barak ledwo trzymający się kupy! Ale wiadomo – pozory często mylą, na dnie popiołu gwiaździsty dyjament można czasami znaleźć, więc z nadzieją w sercu wkroczyłam w progi zambijskiej biblioteki.

Księgozbiór rozmiarów sporej osiedlowej biblioteki składa się z przedziwnych pozycji. Wbrew moim nadziejom nie zawiera niestety ani jednej książki o historii Zambii! Bibliotekarz był w całkowitym szoku jak się spytałam gdzie jest sekcja poświęcona Zambii i Afryce. W ogóle nie wiedział, o co mi chodzi.

Zapytałam w końcu zniecierpliwiona:

- Do you know of any Zambian writer?

A on na to:

- Writer? Writer? What kind of writer? (sic!)

Przecież of course, że:

- Novel writer!

Biedny czlowiek zupełnie stracił rezon:

- Eeeeee, yyyyyyyy, noooooooo, we don’t have those kind of writers.

W tym momencie zorientowałam się, że się zupełnie nie dogadam, wiec postanowiłam na własną rękę rozpocząć poszukiwania. Trzeba wspomnieć, że biblioteka nie posiada katalogów więc nie wiadomo, co w niej jest. Książki są niby poukładane w porządku alfabetycznym, ale ta zasada dotyczy tylko części pozycji, wiec jak się chce coś znaleźć to należy chodzić pomiędzy polkami i modlić się gorliwie do św. Antoniego – innej opcji nie ma.

Stosując tą metodę dokonałam super odkryć! Biblioteka musi być jakąś kolekcją byłego kolonialnego erudyty, bo zawiera samą klasykę: jest Homer, Wergiliusz, Dante, Petrarka Szekspir etc. Poza tym XX wiek też nieźle obstawiony – Proust, Joyce, Grass; znalazłam nawet „Malowanego Ptaka” Kosińskiego! Ale całkiem zdębiałam ujrzawszy na półce……….”Pana Tadeusza”!!!!! Joanna, która mi towarzyszyła w owych poszukiwaniach zbladła, kiedy zobaczyła opus magnum naszego romantyka w angielskim tłumaczeniu - zrozumiała, że będzie miała zaszczyt samodzielnego śledzenia dziejów Horeszków bez mojego pośrednictwa, zubożającego w oczywisty sposób to arcydzieło.

Lecz to nie koniec niespodzianek: kierując się w stronę działu z historią, licząc po cichu, że może jednak znajdę coś o Afryce, natknęłam się na historię….. Polski!:) Moje modły zostały wysłuchane! Rodzina nie musi mi wysyłać DHLem opasłych tomów o Jagiellonach – wszystko mam na miejscu:) Wpadłam natychmiast w usprawiedliwioną euforię, za to Joanna była bliska omdlenia – nie spodziewała się, że możliwość zostania prawdziwym polonijnym ekspertem czeka na nią tuż za rogiem;)

Natychmiast rzuciłam się do wybierania książek, które wypożyczę. Wybór padł m.in. na „I saw Poland betrayed” napisaną przez amerykańskiego ambasadora w Polsce tuż po wojnie. Bardzo to fascynująca lektura, ponieważ autor pisze prawdę o konferencji Jałtańskiej i zbrodni Katyńskiej w czasach, kiedy u nas były to zupełnie zakazane tematy. Zupełnie nie rozumiem, czemu ostatni raz ktoś wypożyczył tę książkę w 1984 roku! Czy nikogo w Zambii nie interesuje zbrodnia katyńska?!

W dziale „Historia” jest w ogóle bardzo dużo dziwnych książek np.: Gruzja pod okupacją sowiecką, Bułgaria a ZSRR, Upadek Czechosłowacji, za to nic o Rodezji Północnej czy odzyskiwaniu niepodległości w Afryce:(

Wygląda na to, że wrócę z Zambii bogatsza o lekturę klasyków greckich, pism Lwa Trockiego i obkuta na blachę z historii Polski, natomiast informacji na temat historii Zambii muszę chyba zasięgnąć u królów wiosek, którzy podtrzymując tradycję oralną snują pewnie wieczorami przy ognisku dawne dzieje swojego kraju - jeśli jacyś królowie jeszcze w ogóle istnieją.




3 komentarze:

Unknown pisze...

Ja też czuję,że jestem bliska omdlenia.
Bećko,jesteś w fazie fanatycznej,tak?
Może jakiś święty zlituje się nad Joanną. . .

Mamcia pisze...

nie cierpię komputera!!! tyle razy piszę i ciągle coś nie tak:))

Mamcia pisze...

ooooooooooo, pokazało się !! Beaciu, pisz kochana bo wiele osób czyta Twoje obserwacje. Na stronie naszej parafii też jest link do Ciebie. Tylko uważnie patrz na pisownie :)) buziaki
u Konrada jakoś prościej jest wstawić komentarz. Też super ciekawie pisze.