sobota, 20 września 2008

Kronika rozpoczęta:)




Właśnie mija 9-ty dzień mojej misji w Zambii, więc wypada coś niecoś o tej misji napisać, zwłaszcza, że wszyscy znajomi i przyjaciele królika spragnieni są informacji o egzotycznym kraju, położonym na drugiej półkuli.

Muszę przyznać, że czuję się zaszczycona mogąc kontynuować dzieło opisywania nieznanego świata, zaczęte przez szacownych kolegów: Herodota, Galla Anonima, Marco Polo i wielu innych;)

A wiec do dzieła! Kości zostały rzucone! Czas rozpocząć inicjatywę edukacyjną na odległość i przybliżyć Słowianom życie ich Afrykańskich braci!

Zambia położona jest w Afryce w jej południowej części. Ośmiu sąsiadów: Kongo, Botswana, Namibia, Malawi, Tanzania, Zimbabwe, Angola i Mozambik odcina Zambii dostęp do oceanu, ale sytuuje ją za to w przyjemnym środeczku. 1.5 miliona ludzi z 10 milionowej populacji mieszka w Lusace – stolicy Zambii. Lusaka nie wygląda jednak jak stolica w europejskim tego słowa znaczeniu. Jest to raczej jedno wielkie urbanistyczne zbiorowisko tak zwanych compounds , czyli przedmieść/slumsów, ze skromnym centrum składającym się właściwie z jednej ulicy Cairo Road. O dziwo na tejże ulicy można znaleźć sklep z butami „Bata” oraz „Subway’a”! Jak widać korporacje nie znają granic i docierają, niczym renesansowi odkrywcy, w najdalsze zakątki świata;)

W Zambii obowiązuje ruch lewostronny; transport publiczny nie grzeszy punktualnością – poza tym, że nie ma rozkładów jazdy obowiązuje zasada, że autobus odjeżdża jak ludzie się zbiorą. Małe autobusy zabierające przechodniów, stają na poboczu jak się machnie na nie ręką, a oplata za kurs zależy od nastroju biletera. Generalnie ludzie wyglądający jak turyści – czyli niestety również ja – muszą płacić więcej niż Zambijczycy. Jedna przejażdżka kosztuje nieco mniej niż 1 $.

Jako, że Zambia nie produkuje prawie niczego i wszystko jest importowane, ceny są wysokie nawet na europejską kieszeń. Wybrałam się do centrum handlowego „Manda Hill”, w którym można kupić prawie wszystko -…i zdębiałam. Farba do włosów kosztuje w przeliczeniu 40 zł!!! Dla niewtajemniczonych: to o połowę drożej niż w Polsce. W świetle tych faktów skazana jestem na ukrywanie odrostów pod ludową chustą. Innym wyjściem jest eksponowanie siwizny i liczenie na przywileje związane z podeszłym wiekiem. Jak wiadomo w Afryce starszym ludziom należy się szacunek i respekt, wiec z czysto pragmatycznego punktu widzenia należałoby wybrać opcję drugą. Właściwie biorąc pod uwagę średnią długość życia w Zambii – 36 lat, zaliczam się, z moimi prawie 29 wiosnami na karku, do grupy baaaaaradzo dorosłych, nie mówiąc, starzejących się ludzi. Pozostaje mi więc, odrzucić próżność i nie udawać dzierlatki, bo zasobność portfela i tak na to zupełnie nie pozwoli. Tym samym sprawdza się stare przysłowie, że prawda, w tym przypadku w postaci siwych włosów, prędzej czy później wyjdzie na jaw!

cdn.

7 komentarzy:

dobrowolka pisze...

oj Beatka..... z zaciekawianiem bede czytac Twojego bloga i rozterki :) heheheh
buziaki, sciskam salezjansko i pamietam w modlitwie-Ewa

Anonimowy pisze...

super ze piszesz :) podoba mi sie Twoj jezyk, bede zagladal czesciej :)

a Batę widze też w Rwandzie. To Polska firma? Bo nie znam sie ;)

Unknown pisze...

Cos mi sie zdaje Becku,ze ta twoja misja dziala na zasadzie inwersji,czyli,ze swoja obecnoscia Tam niesiesz kaganek oswiaty Nam (jako,ze,z reguly,straszni z nas ignoranci).

Twoja troska o odrosty byc moze przedwczesna jest,kto wie czy jako istota o dwubarwnej koafiurze jakiejs czci nie wzbudzisz.

Unknown pisze...

Ps.Urzeklo mnie haslo widniejace na scianie frontowej misji.
Charakterystyczne.

asiaj pisze...

Super ciociu, że piszesz tego bloga!! Fajnie tez, że wstawiasz zdjecia. Bede z zapałem czytac nowe teksty :D
Asia

maryna pisze...

Becka oddaj dziecku spodniczkę i bluzeczkę też!!!!!!

Unknown pisze...

Wow:) przeczytalam wszystko i bede czytala dalej:D dobrze wiedziec, ze juz sie w to wszystko wciagasz. trzymam kciuki!!!Kudlata